Skip to content

Panowie i Panie to niesamowite niesłychanie?

Czerwonego Wieprza
historia nie całkiem zwykła

Czerwony-Wieprz_Legenda_Hero-01

Wiosną 2006 roku Warszawę obiegła sensacyjna wiadomość. U zbiegu ulic Żelaznej i Chłodnej, w opuszczonym socrealistycznym pawilonie typu „Lipsk”, który znawcy PRL-owskiej gastronomii lat 70-tych kojarzą z popularnym barem mlecznym „Magda”, dokonano niezwykłego odkrycia. W trakcie prac remontowych, pod grubą warstwą tynku znaleziono fragmenty zniszczonego fresku z podobiznami Marksa, Engelsa i Lenina, a w piwnicach kilka zamurowanych pomieszczeń oraz częściowo zalany korytarz biegnący w stronę… Pałacu Kultury. 

Wśród sterty gruzu i starych sztućców natknięto się na drewnianą skrzynię po brzegi wypełnioną starymi mundurami, medalami i odznaczeniami z krajów dawnego RWPG. Znaleziono w niej także zmurszałe karty menu, gruby zeszyt wypełniony spisem różnych luksusowych produktów żywnościowych oraz alkoholi, a co najciekawsze – pożółkły szkic przedstawiający… wszystkich wielkich mężów stanu krajów Układu Warszawskiego zgromadzonych niczym monarchowie przy jednym biesiadnym stole. Eksperci orzekli, że prawdopodobnie odkryto owiane legendą miejsce zwane w dawnych zapiskach Żelazną Oberżą, które z biegiem lat przemianowano na Oberżę Pod Czerwonym Wieprzem. Opowieść historyków cofa nas aż w XVIII wiek. Znaleziono w niej także zmurszałe karty menu, gruby zeszyt wypełniony spisem różnych luksusowych produktów żywnościowych oraz alkoholi, a co najciekawsze – pożółkły szkic przedstawiający… wszystkich wielkich mężów stanu krajów Układu Warszawskiego zgromadzonych niczym monarchowie przy jednym biesiadnym stole. Eksperci orzekli, że prawdopodobnie odkryto owiane legendą miejsce zwane w dawnych zapiskach Żelazną Oberżą, które z biegiem lat przemianowano na Oberżę Pod Czerwonym Wieprzem. Opowieść historyków cofa nas aż w XVIII wiek.

Dawno, dawno temu, za króla Sasa, na dukcie prowadzącym ze wsi Wielka Wola do Warszawy powstała oberża, która nie tylko suto karmiła swoich gości, ale też miała dobrego kowala. Dzięki jego usługom zyskała sobie miano Żelaznej Oberży. Gotowano w niej tak smacznie i obficie, że dość szybko stała się sławna w całej okolicy. Z biegiem czasu, dukt przy którym leżała, nazwano na jej cześć ulicą Żelazną.

W XIX wieku nastąpił rozkwit przemysłowy Warszawy i na Woli, dookoła Żelaznej Oberży, zaczęły wyrastać potężne fabryki. W jej pobliżu znajdowały się, m.in. słynne zakłady metalowe Gerlacha i Lilpopa. W 1846 roku Błażej Haberbusch i Konstanty Schiele założyli po sąsiedzku, przy ul. Grzybowskiej browar i nawiązali współpracę z oberżą, która miała testować wśród klienteli smak ich napoju, warzonego według nowej specjalnej receptury. I tak oberża stała się pierwszym w Królestwie Polskim i Cesarstwie Rosyjskim lokalem przybrowarnym, gdzie oprócz znakomitego jedzenia można było skosztować piwa z charakterystycznym znakiem sfinksa na nalepkach. Piwo to, ze względu na swój wyjątkowy smak, odniosło ogromny „sukces .1/ pod koniec XIX wieku Towarzystwo Akcyjne Browaru Parowego Haberbusch i Schiele w Warszawie produkowało 1,5 min wiader piwa rocznie, z czego trzecią część sprzedawano w Warszawie, a resztę – w kraju i za granicą.

Dla oberży wprowadzenie nowego piwa oznaczało duży wzrost popularności w środowiskach robotniczych, gdzie w konspiracji zaczynały tworzyć się nowe siły polityczne: socjaliści i komuniści. Ich przywódcy niejednokrotnie odbywali w niej tajne spotkania. Jak wieść niesie, to właśnie tam, przy piwie i golonce zaplanowano, a później świętowano pierwszy w Polsce pochód pierwszomajowy, zorganizowany w 1890 r., m.in. przez Juliana Marchlewskiego i Feliksa Dzierżyńskiego.

Czasy stawały się niespokojne… Ulice Warszawy pogrążyły się w krwawych walkach rewolucji 1905 roku. Warszawa znajdowała się wówczas w zaborze rosyjskim, co tłumaczy historię, że w tym czasie, w trakcie podróży do Krakowa i Poronina, kilkakrotnie zaglądał do Żelaznej Oberży na swoje ulubione bliny z kawiorem i kufelek polskiego piwa, sam towarzysz Lenin.

Opowieści o pobycie Lenina i innych sławnych komunistów oraz socjalistów spowodowały, że w pewnych środowiskach Żelazną Oberżę zaczęto kąśliwie nazywać Oberżą Pod Czerwonym Wieprzem. Pierwsze oficjalne wzmianki na ten temat pojawiają się w datowanym na listopad 1909 roku liście Róży Luksemburg pisanym do Gustawa Lubecka, w którym wspomina o wizycie Lenina w Czerwonym Wieprzu, krytykując jednocześnie jego dyktatorskie ambicje.

Po odzyskaniu niepodległości, menu Oberży wzbogacono o wiele tzw. proletariackich i bolszewickich dań, a sława lokalu spowodowała, że zaczęli do niego ściągać goście z całego świata i stał się on jednym z ulubionych miejsc spotkań i zabaw przedwojennych warszawskich elit. Niestety w czasie wojny oberża została kompletnie zniszczona.

Czerwony-Wieprz_Obraz

Nadeszły lata 60-te. Pewien partyjny dygnitarz wpadł na pomysł, aby w rocznicę pierwszego polskiego pochodu pierwszomajowego godnie uczcić to wydarzenie i przywrócić do życia legendarny lokal. Zachwycony pomysłem towarzysz Gomułka zgodził się bez wahania, a bystremu działaczowi powierzył funkcję kierownika restauracji dla partyjnych elit. Aby jednak nie drażnić ubogiego ludu, przedsięwzięcie musiało zostać głęboko zakonspirowane. Towarzysze wpadli na świetny pomysł i niebawem, dla kamuflażu, u zbiegu ulic Żelaznej i Chłodnej wybudowano socrealistyczny pawilon Lipsk, a w nim ulokowano bar pod radosnym szyldem „Magda”. W jego podziemiach pieczołowicie odtworzono wnętrza i klimat starej „leninowskiej” oberży i w otoczeniu cegły, drewna i kryształowych żyrandoli, w cieniu pompatycznego fresku Marksa, Engelsa i Lenina, Oberża Pod Czerwonym Wieprzem reaktywowała się w najlepsze. Kto by wówczas przypuszczał, że w otoczeniu obskurnych stolików baru mlecznego, za pustymi ladami i regałami umieszczono tajne przejście do podziemnego raju zwanego żartobliwie przez samego towarzysza Gomułkę „Lożą Masońską Czerwonych Wieprzów”. I gdy normalni ludzie stali w kolejkach po chleb i kiełbasę, Szef Oberży „za żółtymi firankami” rozpieszczał subtelne podniebienia partyjnej wierchuszki frykasami z całego świata. Świadczą o tym zapiski ze znalezionego zeszytu: polędwice, karczki, schaby, szynki, golonki, kabanosy, drób, dziczyzna, jagnięcina, znakomite polskie piwo i wódka, francuskie i gruzińskie koniaki, węgierskie Tokaje, kubański rum, cygara 1 pomarańcze. Tam nigdy niczego nie brakowało. Na ulicę Żelazną coraz częściej zaczęły podjeżdżać lśniące czarne Czajki i Wołgi z członkami partyjnych elit.

Czasy towarzysza Wiesława Gomułki przyćmił jednak okres Edwarda Gierka „Rozrzutnego”. To dopiero był prawdziwy światowiec. Wniósł do lokalu francuską lekkość i ducha dworskiej biesiady w stylu Ludwika XIV. Czerwony Wieprz zmienił dekoracje, zatrudnił najlepszych kucharzy, rozbudował menu, a jakością potraw mógł konkurować z najlepszymi restauracjami Paryża. Jak powiadają wtajemniczeni, w tym czasie lokal stał się ulubionym miejscem spotkań znanego z zamiłowania do luksusu, dobrego jedzenia, drogich samochodów i pięknych kobiet, znanego sybaryty PRL-u, Premiera Józefa Cyrankiewicza. Na cześć odwiedzających lokal mężów stanu nową tradycją stało się, że do menu wprowadzano ich ulubione dania. Jaka szkoda, że oberży formalnie nie było na gastronomicznej mapie Warszawy…

Jak wieść niesie jednym z wielu sławnych gości restauracji był m.in. Leonid Breżniew, który wielce zachwycony ucztą jaką wydał mu towarzysz Edward oraz jej konspiracyjną atmosferą zaproponował, aby w gronie komunistycznych przywódców spotkać się, jak to pieszczotliwie mawiał w „Krasnej Swinji”, z dala od wścibskich oczu agentów C.I.A., porozmawiać o przyszłości i ustalić priorytety przed szczytem KBWE w Helsinkach. I tak doszło do historycznego, konspiracyjnego wydarzenia wszechczasów. Wkrótce do Warszawy, do pełniących rolę gospodarzy Breżniewa i Gierka dołączyli: Kadar, Husak, Honecker, Ceausescu, Ziwkow, a nawet niepokorny Marszałek Tito. W wielkiej konspiracji dojechał Fidel Castro, a ku zaskoczeniu ogółu odpowiedział na zaproszenie i złożył w Polsce swoją jedyną (potajemną) wizytę sam Mao Tse-Tung. Wielcy komunistycznego świata po raz kolejny z optymizmem spojrzeli w przyszłość. Stoły uginały się od wymyślnych potraw i zacnych trunków. Odnaleziona karta dań i stary odręczny szkic pozwoliły z wielką pieczołowitością odtworzyć gusta gości, menu i klimat tej historycznej biesiady. Bawiono się do białego rana, a przebywający w PRL oficjalnie Breżniew odsypiał potem to ucztowanie w Sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki, jako honorowy gość Zjazdu PZPR. Cenzura szybko wycofała edycję Trybuny Ludu ze zdjęciem Smacznie śpiącego Leonida, a redaktor wydania poszedł siedzieć.

Okres lat 70-tych to wielkie sukcesy polskiej piłki nożnej, rozszerzył się więc krąg gości tej elitarnej knajpy. Zaczęli tu bywać zaufani działacze olimpijscy, piłkarscy i wielu międzynarodowych oficjeli. Lokal urzekał niezwykłą kuchnią i nigdzie indziej niespotykaną biesiadną atmosferą, łączącą tradycje rozpasanej sarmackiej uczty i kozackiej fantazji we wszechsłowiańską, romantyczną całość. Chodzą słuchy, że pod wpływem doskonałych trunków narodził się pomysł na zmianę międzynarodowych przepisów piłkarskich i to prawdopodobnie właśnie tu, wymyślono wprowadzoną po wielu latach zasadę „złotego gola”, parafrazując zasadę „złotej lufy”, inaczej zwanej w Polsce „rozchodniaczkiem”.

Sława podziemnej oberży pod maskującym szyldem Baru Magda zapewne trwałaby dłużej, gdyby nie zawirowania w historii PRL-u. Gdy zaczął się Okrągły Stół i rodziły niezależne media, Czerwony Wieprz stawał się coraz częściej tematem plotek i opowieści niewygodnych dla pewnych kręgów politycznych. Nic dziwnego, że nagle i po cichu zawiesił swą działalność…

Nadszedł jednak czas, aby przywrócić do życia legendarny warszawski lokal, zachowując jego dawną nazwę, legendę, ducha historii i klimat XIX- -wiecznej „leninowskiej” oberży, a przede wszystkim menu. Politycy i ustroje się zmieniają, ale dobre przepisy kulinarne są wieczne. To one, odnalezione w starych zapiskach, były inspiracją do ponownego otwarcia lokalu, w którym na przestrzeni ponad 100 lat gościli tacy jak Lenin, Castro, Breżniew czy Mao Tse Tung oraz wielu dygnitarzy i przywódców krajów świata „z za żelaznej kurtyny”. Odtworzony na podstawie znalezionego szkicu obraz ukazuje nam ich po raz ostatni razem, przy jednym stole, rozbawionych i ufnych, że decydują o obliczu świata. Wiemy w jak wielkim tkwili błędzie i że historia spłatała im tęgiego figla – świat się zmienił, ale… dobry stół pozostał dla kolejnych pokoleń smakoszy.

W Oberży Pod Czerwonym Wieprzem spróbujecie Państwo wielu niezwykłych dań, takich jak?: „Sałata Szpionów KGB”, „Jagnięcina Lenina”, „Polędwiczki wieprzowe I-go Sekretarza”, „Kołduny Breżniewa” , „Zrazy z dzika a’la Tito” i „Golonka Ericha”. Ducha proletariackiego stołu przypomną kultowe „Zimne nóżki w galarecie”, „Deska frykasów PRL-u”, czy „Proletariacki schabowy z mizerią”, popijane kufelkiem wybornego piwa, w takt niezapomnianych przebojów PRL-u.